czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 4

- No nie wiem...
- Dawaj Harry albo Zayn.
- Dobra dobra. Ten którego szybciej spotkam.
- Ok to idzimy na zakupy i ich spotykamy.
- Ale ty potrafisz fantazjować.
Jednak zrobiłyśmy tak jak chcaiała Al. Poszłyśmy na zakupy. Całkowicie straciłyśmy granice i kupiłyśmy to wszystko:
         
W zwyczaju miałyśmy dzielenie się pieniędzmi po połowie bo i tak chodziłyśmy często pożyczałyśmy sobie ciuchy.
Nagle zobaczyłam go. Stał koło wyjścia z galerii. Słodko się uśmiechał zerkając co chile na telefon. Nagle usłyszałam głos:
- Podejdź do niego.
- No chyba nie. Pogieło cie Al????
- No idź bo go zawołam.
- Ide.
- No to idź!!! - Powiedziała widząc że nie ruszam się z miejsca.
Ruszyłam w jego stronę.
- Hejka Zayn. - powiedziałam gdy byłam już blisko.
- Hejka. proszę nie krzycz. Zdjęcie?? Autograf???
- Nie pamiętasz mnie co?
- Nie? A powinienem?
- Nie nic... nieważne.
- Aaa... już wiem! Jesteś Victoria Justice.
- Nie jestem Julka.
- Nie znam żadnej Jul... Juleczka!!! - wydarł się na cały korytarz i okręcił w powietrzu. - Tak się stęskniłem.
- Hahahahaha - śmiałam sie w najlepsze z jego "wielkiej inteligencji".
- Hej sory ale nie mam za dużo czasu. daj mi swój numer to się zgadamy.
- 501-285-671 <przypadkowy numer!!!!>
- Ok dzięki. - cmoknął mnie w policzek i poleciał.
- Wow. Już buziaki na pożegnanie??? Tak szybko?? Szalejesz kochana. - Al podeszłą do mnie i postanowiła mnie troche podrażnić.
- Słuchaj choć gdzieś coś zjeść.
- Ok. To może Nados?
- Tsaa...
- Ten dzień się jeszcze nie skończył. Musimy spotkać Niallerka.
- Tak załatwie Ci autograf.
- Załatwisz?? Znasz go i mi nie powiedziałaś????
- Nie znam ale się umówiłąm z Zayn'em...
- UMUWIŁAŚ SIĘ Z ZAYN'EM MALIK'IEM???? - Al wydarła się na cały korytarz tak że wszyscy na nas spojrzeli.
- Cii... To znaczy tak nie do końca. - jej mina "WTF??? O.o" mnie rozwaliła - On ma mój numer i ma się odezwać.
- Aaa... A ty jego numer masz?
- Nie i nie komentuj!!

*około godziny 17.00*

Siedziałam w swoim pokoju. Przeglądałąm rzeczy które kupiłam dzisiaj z Al i stwierdziłam że są mi całkiem zbędne, kiedy usłyszałąm dźwięk mojego telefonu. Dostałam wiadomość od nieznanego numeru:

Masz ochotę na spotkanie? :*
Zayn xx

Szybko odpisałam:

Tak o której?
 
O 18 będę pod twoim domem :*

Czekam.

-Aaa!! - krzyczałąm
- Co się stało? - Al wpadłą do mojego pokoju jak burza.
- Mam tylko godzine?
- Na co.
- Umówiłam się z Zayn'em.
- Uuuuuu.... z Zayn'em powiadasz?
- Zamknij się! - rzuciłam poduszką w Al.
- Jak pani się wyraża pani Malik?
- Ja ci dam pani Malik! - krzyknęłam i zaczęłąm ją ganiać po całym domu bijąc poduszką.
- Czy pani Malik nie krzyczała przypadkiem przed chwilą że ma mało czasu?!?!? - krzyknęła osłaniając swoją głowę i zbiegając ze schodów.
- Tak! - krzyknęłam, rzuciłam w nią poduszkę i pobiegłam do swojego pokoju.
Strasznie mi zależało zrobić dobre wrażenie ale jeśli się wystriję to pomyśli że mi zależy, więc ubrałam się tak:

Zrobiłam lekki makijaż i czekałam na Zayn'a.
Równo o 18 zapukał do domu. Wyszłam od razu.
- Wow! Ślicznie wyglądasz.
- Dzięki ale nie. Za to ty...
- Nie. - przerwał - nie bedziemy się kłócić.
- To gdzie idziemy?
- Do mnie do domu.
- A co tam będziemy robić??
- Zobaczysz zboczeńcu.
- Czemu od razu zboczeńcu?
- Bo sie tak pytasz.
- Ej!! Ja po prostu zapytałam z ciekawości, a ty pomyślałeś że myśle coś zboczonego.
- Jasne... To będziemy tak stać czy idziemy do mnie?
- Idziemy do ciebie. - i ruszyliśmy. Całą drogę przegadaliśmy. Mieliśmy wiele tematów. Wreszcie stanęliśmy przed jego domem.
- Wow!
- Ee tam...
Weszliśmy do domu. Czas leciał bardzo szybko. Pooglądaliśmy komedie, zrobiliśmy walke na jedzenie i laliśmy się piciem. Całkiem zapomniałam o zapytaniu się Zayn'a o ślub. Przypomniało mi się dopiero jak się żegnaliśmy pod moim domem bo oczywiście "Zayn dżentelmen" musiał mnie odprowadzić.
- Wpadaj kiedy tylko będziesz chciała, pisz dzwoń i w ogóle.
- Tak wiem. Ty też. - dałam mu całusa w policzek i weszłam do domu gdzie przywitała mnie Al.
- Uuuuu... a gdzie czułe pożegnanie. - gdyby wzrok zabijał to za dwa dni byłabym na jej pogrzebie - no wiesz - i poruszała zabawnie brwiami, a ja nie mogłam się nie roześmiać. - NO GDZIE???
- Ty idiotko.
- Panno Malik prosze się zachowywać - i pokiwała mi palcem. Bezczelna.
- Hahaha. Bo ci nie powiem jak było.
- No dobra mów. - I opowiedziałam jej jak było a ta później i tak mi dokuczała....

*w poniedziałek rano*

Z powodu że zapomniałam się Zayn'a zapytać o ślub idę teraz do niego. Jest 9.00 a ja nie jestem na zajęciach, bo tak i już. Nie muszę się tłumaczyć. Chyba nie muszę....
Stałam już jakieś 10 minut przed jego domem i nikt mi nie otwierał. Nagle w drzwiach pojawił się Zayn w samych bokserkach.
- Yyyy... - zaczęłam - Chyba przyszłąm nie w porę...
- Nie no coś ty... Serio wejdź. Po prostu dopiero wstałem.
- No okej.
- Poczekaj chwile idę się ubrać. Rozgość się.
Usiadłąm na kanapie w salonie i czekałam na Zayn'a. Wreszcie przyszedł.
- Co cie sprowadza?
- Przyszłam się ciebie o coś zapytać, bo zapomniałam w piątek.
- No dajesz.
- No bo widzisz... Mój kuzyn ma ślub i mam zaproszenie dla dwuch osób i wiesz czy może chciał...
- Kochanie idziesz?!?! - ktoś nam przerwał. Krzyk dochodził z góry.
- Chciałby Harry ze mną pójść - zmieniłam zdanie w jego połowie. - No wiesz... Nie wiem czy on mnie lubi i się zgodzi...
- Noo... - Zayn wyglądał na zachwyconego tym pomysłem w przeciwieństwie do mnie. Z sekundy na sekunde coraz bardziej żałowałam że tu przyszłam - Zaproś go. On na prawde cie lubi. Ciągle o tobie gada.
- Tak myślisz?
- Jasne.
- Okej. Dzięki Zayn. Ja wam już nie przeszkadzam. - dałam mu całusa w policzek i poszłam do domu. Chciało mi się płakać "Czyżbym zakochała się w Zayn'ie??" Ale to nie miało znaczenia. Na ślub idę z Harry'm jeśli się zgodzi...
 
*2 dni później*

Harry właśnie otworzył mi drzwi do swojego domu.
- Julcia! Kochanie wreszcie przyszłaś!! - krzyknął i obkręcił mnie wokół i wniósłdo domu
- Wow jakiś ty silny.
- No wiesz. Trenuje się - I zacząłmi pokazywać swoje mięśnie. Szczeże mówiąc byłąm pod wrażeniem.
- Słuchaj ja tylko na chwilę.
- Co???
- No tak bo mam do ciebie sprawę.
- No tak. W sumie ja do ciebie też. - wyszczeżył się i zaczął mnie przytulać. Znowu. Trochę mnie to bawiło.
Na gadaniu i zabawie (gilgotaniu się, robieniu kanapek co skończyło się na bitwie na mąkę O.o itp.) zeszło do 23.00. Gdy spojrzałam na swój telefon i zobaczyłam wiadomość od Al wybuchłam tak niepochamowanym śmiechem że Harry upuścił talerze które akurat zmywał.
- Co? - podszedł do mnie a ja mu pokazałam SMSa.
 
Uuu... szykuje się niezapomniana noc z Haroldem???
Nie przeszkadzam Al xx.
Powodzenia. ;)

- Miałeś sprawe. -  powiedziałam prawie po 15 minutach jak skończyliśmy się śmiać.
- No tak, ale już nie ważne.
- No mów.
- Nie.
- Dlaczego?
- Powiem pod jednym warunkiem.
- Co?
- Jak powiesz z czego się śmiałaś w dniu naszego spotkania.
- Nie ale ty mi powiesz.
- Nie powiem.
- Powiesz powiesz. - zaczęłam się zbliżać powoli do Styles'a. Harry zaczął się cofać. Był już oparty o ścianę. Nasze czoła stykały się. Zamknęłąm oczy i mocno walnęłam chłopaka poduszką w głowę.
- Mów mów mów!! - krzyczałam.
- Dobra ale jest warunek. Inny.
- Jaki??
- Dostane całusa w usta i ...
- Żadne i! Jeden warunek!
- I - kontynuował jakby nigdy nic - zostaniesz na noc.
- Co??
- Nie myśl sobie nie wiadomo czego. Po prostu zostaniesz...
- No nie wiem...
- Prosze.
- Ale powiedz.
- Zostaniesz???
- Tak.
- No bo jade z chłopakami pod namiot i każdy bierze kogoś ze sobą i ja nie mam kogo no i sobie...
- Ok pojadę z wami jeśli ty pojedziesz ze mną na ślub???
- Co?? Ślubu z tobą jeszcze nie... ale może za kilka lat....
- Nie. Na ślub mojego kuzyna.
- No okej.

__________________________________________
Co Harry odwali w nocy? Co stanie się na wycieczce? Co będzie na ślubie? To w kolejnych rozdziałach.
Bardzo Wam dziękuję że pomogliście mi podjąć trudną decyzję.
Bardzo dziękuję też za komentarze dzięki którym chętniej i lepiej się pisze, bo wie sie że ma się dala kogoś. Teraz zrobimy tak: 5 komentarzy = następny rozdział. Z góry dziękuję.
Kocham Was Julka xx

6 komentarzy:

  1. Oooo! Komentuje pierwsza ;) Dosłownie dzisiaj wpadłam na twojego bloga. Na początku, gdy zaczęłam go czytać pomysł z aresztowaniem wydał się ciekawy, ale mój optymizm zmalał gdy od razu po spacerze jakiś menel z osiedlowej ławki zaczął ich gonić. Zniechęciłam się jednak jakaś tajemnicza siła kazała dalej mi czytać. Teraz dziękuje tej sile, bo gdyby nie ona to pewnie nie czytałabym tak wspaniałego bloga. Twoje opowiadanie wyróżnia się z innych histori tym, że masz ciekawy styl pisania oraz zaskakujesz czytelników coraz bardziej swoimi pomysłami. Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przepraszam!!! Usunęłam ten komentarz przez przypadek, bo chciałam kliknąć "odpowiedz", a czasami tak mam że nie robie tego co chce....
      PRZEPRASZAM :*

      Usuń
  3. Świetny
    Pozdrawiam i dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Twój blog! :3

    OdpowiedzUsuń