sobota, 7 września 2013

Rozdział 27

*oczami Julki*

Powoli otwierałam oczy. Moje, jakże wcześniej lekkie buty, wydawały się ciężarem nie do podniesienia. Czułam przez materiał cienkich spodenek chłód podłoża na którym się znajdowałam. Moje plecy opierały się o zimną ścianę, zapewne z kamieni. Światło nie docierało do pomieszczenia. Było zupełnie ciemno. Moja głowa bolała niemiłosiernie. Co chwila wydawało mi się że lecę w dół. Przymykając oczy na chwile prawie spadłam, lecz dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, co tak naprawdę sprawia że bolą mnie nadgarstki. Byłam przykuta z metalowego łańcucha. Powoli odzyskując czucie w palcach od rąk i nóg, ból stawał się coraz mocniejszy. Moje przerażenie prawie mnie zabijało. Czułam na dodatek wielki głód i pragnienie. Ale nie takie jak zwykle. Było ono inne. Nie wiedziałam co się w nim zmieniło. Nie wiedziałam co było różnicą, ale czułam ją. 
Nagle moim oczom zaczęły się ujawniać rysy otoczenia. Także, po chwili mogłam stwierdzić, że jestem w jakiejś murowanej piwnicy. Powoli zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, ale hałas jaki robiły stare, pordzewiałe łańcuchy był nie do zniesienia. Rozrywało mi dosłownie głowę. Gdy poczułam jak cała podłoga się trzęsie i niektóre kamienie lekko unoszą się w górę, znieruchomiałam. Usłyszałam dźwięk kluczy oraz szczęk starej kłódki i skrzyp otwieranych drzwi. Automatycznie podniosłam rękę, by zasłonić oczy przed rażącym słońcem, jednak zadałam sobie tym czynem jedynie ból.
- Hahaha…! – zaśmiał się mężczyzna, na którego właśnie zwróciłam uwagę, zamykając drzwi do celi.
Nie widziałam jego twarzy. Znów zrobiło się ciemno. Jednak nieznajomy wyciągnął zapalniczkę z kieszeni i zapali pochodnie. Poczułam się jakbym żyła w XV wieku, albo i jeszcze gorzej. Jednak wcale nie bawiło mnie to. Byłam przerażona. Nie widziałam jakie ma zamiary mój towarzysz. Gdy zapali ostatnią pochodnię, która akurat znajdowała się na ścianie naprzeciwko, mężczyzna odwrócił się i mogłam mu się dokładniej przypatrzeć.
Jego twarz była podłużna. Czarne, krótko ścięte włosy idealnie pasowały do jego brody i okularów o takim samym kolorze, osadzonych na haczykowatym nosie. Miał krótką szyję, na której zaczynał się tatuaż, ciągnący się z dół umięśnionego ciała i chowając się pod za dużą podkoszulką; porządnie zbudowane nogi i ręce, w których ściskał nóż.
Gdy to zobaczyłam, serce stanęło mi w gardle. Jednak mężczyzna nie zdawał się śpieszyć, do  - jak przypuszczam - dźgnięcia mnie nożem, co mi w tej sytuacji odpowiadało i odezwał się do mnie znudzonym głosem.
- Jestem Epifan – gdy usłyszałam jak mężczyzna mi się przedstawia poczułam… ulgę? Nie, wręcz przeciwnie. Takie okropne napięcie. Niepokój. Chyba powoli zaczynałam pragnąć, by zrobił to szybciej… By mnie zabił.
- A jak ty się słonko nazywasz? – dodał chwytając mnie za twarz i ściskając w ręce.
Coś kazało mi uciekać. Przerażenie? – Możliwe. Jednak każdy, najdrobniejszy ruch, sprawiał mi ból nie do opisania. Jak strzała wymierzona prosto w serce; jak urwanie ręki; jak pęknięcie głowy. Każda cząstka mnie chciała stąd uciec, jednak nie była w stanie.
- Spytałem jak się nazywasz? Nie będę powtarzał tego siedem tysięcy razy! – Milczałam
- NIE SŁYSZYSZ CO DO CIEBIE MÓWIĘ? – krzyknął Epifan, wymierzając mi cios w policzek, tak że echo powtarzało jego słowa sześć razy.
- Samara – tym razem odpowiedziałam, bojąc się że po raz kolejny dostanę w policzek, który i tak już wystarczająco mnie piekł.

*oczami Al*

Wszystko traciło sens. Nie wiedziałam gdzie jest Julka ani Harry. Wszystko zdawało się jedną wielką niewiadomą. Jedna część mnie miała nadzieje, że policjant się mylił, druga zaś była tak zrozpaczona, że chcia łam się zabić.
Nagle przypomniało mi się coś. Opuściłam kuchnię, w której siedzieliśmy wszyscy i weszłam do pokoju Julki, otworzyłam wielką szafę, pozdejmowałam wszystkie ubrania wywalając je na łóżko. Nie znalazłam tego. Następnie wczołagałam sie pod łóżko ale znalazłam tylko stare kapcie i misia. Spojrzałam na szafę. Stał na niej duży słoń. "Tak" Pomyślałam. To jest to.
Szybko zbiegłam na dół. Chciałam się upewnić. Otworzyłam szafkę z butami tak głośno, że wszyscy na mnie spojrzeli. Nie widziałam nigdzie jej butów.
Szybko wróciłam na górę próbując ściągnąć wielkiego, pluszowego słonia rozmiarów XXL, a może nawet większego. Po stanięciu na krzesle i podskoczeniu udało mi się zwalić na dół pluszaka. Miał otwieraną buzie, dlatego wsadziłam tam rękę i poczułam to, co chciałam poczuć. Lalkę. Małą laleczkę do zabawy... zabawy ludźmi.

_____________________________________
Cześć Wam :)
Wróciłam xd
Jak już pisałam post wcześniej, bardzo Was przepraszam za moją nieobecność. Totalnie o tym zapomniałam :c
Mam nadzieje że mi wybaczycie :))
W każdym bądź razie macie kolejny rozdział :)
Wiem, że na razie nic z tego nie rozumiecie, ale chciałam żeby tak było. Żeby wzbudzić ciekawość :)
Mam nadzieje że mi sie udało xd
Kocham Was Julka ♥


czwartek, 5 września 2013

PRZEPRASZAMMMMMMMM! ;'( ♥

Jejku, wiecie co?
Najpierw tak myślałam jak dalej poprowadzić tą historie...
Następnie wyjechałam na wakacje i całkiem o tym zapomniałam :'(
Zapomniałam o blogu i wszystkim...
Serio jak dzisiaj dostałam "olśnienia" to sie popłakałam...
Tak bardzo Was przepraszam... jest mi tak strasznie głupio. Serio po prostu nie wiem co sie ze mną działo...
Wracam już teraz do Was :)
Mam nadzieje że się ucieszycie ;)
Muszę sobie jeszcze przeczytać kilka ostatnich rozdziałów i postaram się dodać kolejny do niedzieli ; **
Jeśli się na mnie nie gniewacie to skomentujcie to prosze ♥
to mi na prawdę pomoże :)
Kocham Was Julka xx